Rozdział I. ,,You Are Not Alone”- ,,Nie jesteś sama”
Nazywam się Trascot, znaczy Olivia Trascot i jestem znana już chyba w każdym zakładzie karnym, więzieniu i… Moimi najbliższymi przyjaciółmi są policjanci, którzy prawie codziennie mnie łapią na gorącym uczynku. Co prawda w więzieniu nigdy nie siedziałam, ale często tam chodzę bo są tam moi bliscy DAWNI przyjaciele. Mieszkam na ,,Jackson Street 250” pod dużym drzewem. Mam tam taki miły, MAŁY, zielony kocyk z napisem ,,Who’s Bad?”. Jest śliczny. Pewnego dnia mocno padało, a ja w deszczu lubiłam chodzić na spacery. A więc poszłam na spacer. Szłam, szłam i nagle weszłam do jakiejś kawiarni na ciepłą czekoladę. Miałam jakieś 4 dolary więc starczyło mi na czekoladę. Tam było tak ciepło, tak rodzinnie, ale ja wolałam moją zimno te i mój kącik na ,,Jackson Street 250”. Siedziałam tam jakieś pół godziny. Kiedy zaczęłam zakładać moją mokrą bluzę ktoś mnie popukał w ramię. Od razu wiedziałam, że to policja więc powiedziałam tak:
-Przepraszam to nie ja, to była ta taka co uciekła z więzienia!- powiedziałam cała w dreszczach.
-Ale o czym Ty mówisz?- powiedział miły i ciepły głos jakiegoś mężczyzny.
-Jejku dobra sora myślałam, że to gliny.- powiedziałam z wyrzutem.
-Spokojnie nic się nie stało.- odpowiedział szeptem
-Acha okej! Nara ja spadam!- odpowiedziałam beszczelnie może, aż za.
Wyszłam, ale nagle ten głos zaczął mnie wołać mówiąc:
-Poczekaj!- to było takie miłe usłyszeć, że ktoś chce abym z nim porozmawiała, ale z drugiej strony to mógł morderca, który miał zlecnie mnie zabić. Przepraszam głupoty gadam, ale tego człowieka na oczy ni widziałam. Nawet jego twarzy nie widziałam. Jednak coś skłoniło mnie abym wróciła o kawiarni i z nim porozmawiała. Weszłam, poszukałam ciemno ubranego człowieka i usiadłam obok niego pytając:
-Czego ode mnie chcesz?- o pytanie było nie grzeczne
-Nic, chciałem porozmawiać. Tak Worgule to jestem Michael Jackson.- powiedział cicho tal, aby nikt w restauracji nie usłyszał tego. W tedy zrozumiałam dlaczego miał zasłoniętą twarz. Dlatego, aby nikt go nie rozpoznał.
-Ta jasne!- powiedziałam to- chociaż mu wierzyłam. To mogło dziwnie zabrzmieć.
-No nie tak jasne, ale naprawdę!- powiedziałam nadal., grzecznym tonem, odsłaniając lekko swój kaptur.
W tedy mu uwierzyłam, ale czemu właśnie ja?
-Acha okej, a czemu właściwie ze mną rozmawiasz?- zapytałam tym razem także delikatnie
-Ponieważ jesteś wyjątkowa!- powiedział lekko się uśmiechając
-Nawet mnie nie znasz!- powiedziałam berzczlnie jak to ja.
-Wiem!- odpowiedział grzecznie
-No więc właśnie, Ty nawet nie wiesz jak mam na imię!- powiedziałam starając się jak najdelikatniej
-No o się nie przedstawiłaś- powiedział śmiejąc się i patrząc na mnie
-No tak w sumie! Jestem Olivia Trascot!- powiedziałam podkreślając Olivia
-Masz śliczne imię. Z reszta śliczne imię do slicznej dziewczyny!- powiedział puszczając oczko do mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Przyznam, że Michael był w tedy bardzo przystojny.
-Dzięęęękuję…- odpowiedziałam nie śmiało, udając, że on nie jest taki znowu piękny
-Mam do Ciebie Olivia pytanie!- miałam wrażenie, że mówił to nie śmiale.
-Tak mów!- odpowiedziałam grzecznie z ,,bananem” na ustach.
-Wyglądasz na mokrą i głodną, może pojedziemy do mnie?- zapytał patrząc na podłogę.
Miałam wątpliwości co do tego, bo w końcu co jak co, ale nadal., nic o nim nie wiedziałam. W końcu jedna się zdecydowałam, że pojadę.
- Dobrze, ale jak zjem to pójdę okej?- zapytałam, chociaż byłam pewna odpowiedzi.
-Dobrze nie będę Cię zatrzymywać.- powiedział w pełni szczęścia.
Poszliśmy o samochodu, gdzie czekał na Michaela szofer. Podczas jazdy autem było trochę nudno, bo Michael się nie odzywał, a ja sama ni chciałam się odezwać troszkę się bałam. W pewnej chwili przysnełam. Co było dziwne przysnełam z głową na szybie, a obudziłam się na Michaela kolanach.
Oczami Michaela:
Wieczorem w deszczu chciałem iść na kawę z moimi współpracownikami, lecz kiedy szedłem obok jakiejś kawiarni zauważyłem tam taką młodą dziewczynę, może trochę młodszą ode mnie. Nie wiem czemu, ale ta dziewczyna mnie zaintrygowała pozytywnie. Postanowiłem ją poznać. Miałem już nawet plan jak. Wyglądała na biedną, dlatego moim pretekstem miało być nakarmienie jej w moim domu, w Neverlandzie. Na początku ta dziewczyna była trochę nie miła i nie śmiała, ale rozumiem, w końcu byłem obcy. W końcu jednak udało mi się ją troszkę bliżej poznać. Była piękna. Miała długi kręcone włosy, ciemne jak ciemna czekolada oczy, lekko połyskujące usta i piękną opaskę na głowię. Jej imię było również cudowne jak ona. Nazywała się Olivia. Po pewnym czasie spytałem się czy może nie chciała by do mnie pojechać. Po kilki minutach się zgodziła. Kiedy wsiedliśmy do auta była tam taka cudowna cisza, a po oknach spływały krople deszczu. W pewnym momencie Olivia zasnęła na moim ramieniu, a potem lekko jej się głowa obsunęła spadając na moje kolana. I tak dojechaliśmy na miejsce. Olivia kiedy byliśmy na miejscu pytała się jak to się stało, że obudziła się na moich kolanach. Kiedy opowiedziałem jej jak to było to przepraszała chyba ze 100 razy, a ja tylko mówiłem nic się nie stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz