niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział III. ,,You Are Not Alone"- ,,Nie jesteś sama"

Rozdział III. ,,You Are Not Alone”- ,,Nie jesteś sama”
Kolejnego dnia rano się obudziłam całkiem inna. Otworzyłam oczy, a tam maślano- różowe ściany i kremowe dywany. Piękne zasłony w oknach. Wstałam i natychmiast otworzyłam okno z widokiem na cały Neverland. Ten widok był cudowny. Wyszłam na balkon, wychyliłam się lekko za barierkę. Wychyliłam się lekko za mocno, bo prawi bym spadła. Na szczęście Pan domu Mike wszedł do mnie do pokoju w tym samym czasie i podbieg do mnie łapiąc mnie w pasie. Poczułam się jak w Titanicu. To było cudowne miałam rozłożone ręce, a Mike trzymał mnie mocno w pasie kładąc swoją głowę na moim ramieniu. To było cudowne uczucie. W tedy poczułam, że naprawdę się kochałam w moim ,,wybawcy”. Byłam przez te wszystkie chwile z nim księżniczką. Michael o mnie dbał.
-Jak się czujesz?- troskliwie zapytał
-Dobrze, dziękuje Mike!- odpowiedziałam
-To dobrze!- powiedział, obejmując mnie w swych ramionach
-Wiesz miło mi tu u Ciebie.- powiedziałam usmiechnięta
-To bardzo dobrze. Może zostaniesz na dłużej?- zapytał
-Nie, znaczy nie wiem, znaczy… Zastanowię się-  odpowiedziałam zawstydzona
-Dobrze gdyby co wiesz gdzie mnie szukać- powiedział i wyszedł, lecz za minutę znowu wszedł.
-A przepraszam, jesteś głodna?- powiedział śmieją się
-Nie, no spokojnie, ale tak troszkę jestem!- powiedziałam
-To dobrze i źle-odpowiedział śmiejąc się
-Ale dlaczego źle?- zapytałam smutna
-No bo za Chiny nie umiem gotować- powiedział rozśmieszając mnie
-Ha ha ha doskonale wiem, że umiesz gotować- powiedziałam tak, ponieważ czytałam gazety
-No pewnie tylko, że gazety piszą bzdury, ale rozumiem ich, bo muszą zarobić pieniądze- powiedział i w tedy właśnie za uwarzyłam, że Michael umie zrozumieć każdego człowieka nawet tych, którzy piszą o nim bzdury.
-Miło wiedzieć- powiedziałam tak, bo wiedziałam, że piszą CZASAMI bzdury, zwłaszcza o takich gwiazdach
-To w takim razie chodź do kuchni- powiedział wyciągając do mnie rękę
-Dobrze- odpowiedziałam kładąc moją dłoń na jego dłoń.
Zeszliśmy po schodach do kuchni gdzie Michael zaczął szukać po szafkach jakiegoś jedzenia.
-A Ty nie masz jakiś kucharzy tutaj?- zapytałam
-Mam, mam, ale wczoraj wysłałem ich na urlop- powiedział patrząc na mnie tymi swoimi dużymi czarnymi oczami
-Michael kochasz ludzi?- zapytałam nie śmiało
-Tak, staram się kochać ludzi, wszystkich ludzi, ale wśród dzieci czuję się najlepiej- powiedział
-Acha- powiedziałam smutna
-Smutna jesteś? Oj przepraszam no i z Tobą czuję się fantastycznie.- powiedział pocieszając mnie
-Dziękuje, ale nie jestem smutna- powiedziałam, już zadowolona
Michael zaczął się śmiać
-Właściwie nic nie wiemy o sobie, ani ja o Tobie, ani Ty o mnie. Nie wiem dlaczego właściwie, wsumie mnie tu ściągnąłeś  jakie masz zamiary?- powiedziałam patrząc na Michaela
-Przepraszam czy wyglądam na seryjnego mordercę?- zapytał śmiejąc się
-No nie w sumie nie, ale pozory czasami mylą!- powiedziałam
Michael w tej chwili wyjął nóż i udawał, że chce mi coś zrobić. Cudownie się z nim zawsze bawiłam.
-Ha ha ha myślisz, że mnie wystraszysz?- zapytałam
-Nie Ciebie, ależ z kąd! Jesteś nie do wystraszenia!- powiedział zabawnym tonem, patrząc się na mnie- To co w końcu jemy? Głodny jestem?
-Nie wiem, zależy co masz? Ja nie umiem gotować! Umiem kupować- powiedziałam całkiem poważnie
-Jak to chcesz zamówić jedzenie?- zapytał ze zdziwieniem
-Tak- odpowiedziałam, rzucając w Michaela jajkiem i tym rozpoczęłam wojnę na jedzenie, którą Michael niestety wygrał, ale trzeba przyznać dobry był. Kiedy skończyliśmy wojnę, Michael poszedł się umyć. Poszedł pierwszy, bo on szedł potem do studia. Po 20 minutach Michael wyszedł z łazienki mówiąc:
-Olivia możesz iść się umyć
-Dziękuję Ci za wszystko, potem będę już spadać!- powiedziałam, będąc lekko smutna
-Nie, nie pozwalam Ci na to. Zostaniesz przecież widzę, że Ci tu dobrze. Wiem to, a pokoi mam dużo. Do wyboru, do koloru. A pyzatym gdybyś mi nie mówiła gdzie mieszkasz może bym Cie teraz wypuścił, ale jeśli mieszkasz w drzewie, albo co gorsze przy drzewie to jeszcze gorzej, bo co zrobisz jak będzie burza? Zostajesz i koniec- powiedział, przekonując do zostania u niego na dłużej
-No ale…ale… ja nie wiem sama..!- powiedziałam
-Musisz zostać! Byłaś kiedyś w prawdziwm studiu?- zapytał
-Dobrze na trochę zostanę! A i nie byłam, a dlaczego pytasz?- powiedziałam
-Chcesz może pojechać ze mną do studia?
- A mogę?- zapytałam
-Gdybyś nie mogła nie pytał bym!- powiedział
-No tak przepraszam. Chętnie, ale nie mogę, bo jeszcze się nie umyłam i musiał byś czekać! Nie lepiej nie!- powiedziałam zdecydowanie
-Na pewno? Ja mogę poczekać, na Ciebie mogę!- powiedział to tak, że, aż miło się zrobiło
-Dziękuję, to szczerze mówiąc chętnie gdzieś pojadę! Dziękuję jeszcze raz, daj mi 10 minut okej?- zapytałam
-Okej nawet mogę dać 11- powiedział śmiejąc się
-Och dziękuję
Kiedy się ubierałam słyszałam jak krzyczeli na Michaela z powodu, że ja jadę, ale co miałam zrobić? Jak bym go broniła, to kazali by mi się wyprowadzić chociaż, że to dom Michaela. Michael ulega ludziom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz