Tytuł tego posta nazywa się ,,BEZ TYTUŁU", co może wydawać się dziwne, ale to co napisze w tym poście nie da się tego nazwać. Dzisiaj zebrało mnie na różne myśli o naszym idolu i jego życiu, a właściwie śmierci. Przede wszystkim powinnyśmy mu dziękować, ponieważ według Boga jesteśmy wszyscy jedną wielka rodziną dlatego też jest w jakimś sensie naszym wujem, ojcem i dziadkiem, który powinniśmy dziękować za nasze i innych życie. W skrócie nie wiadomo czy gdyby Michael Jackson się nie urodził to czy my byśmy żyli. Tak naprawdę to nic nie musi być prawdą- o czym my wiemy. Prawdziwi fani każdego dnia zaczynają dzień od Michaela i kończą na nim dzień z myślą, że każdego dnia ktoś na nich już do góry czeka, że ze spokojem mamy już tam pokój w wymarzonym Neverlnadzie naszego mistrza.. Dla każdego już uszykował i wysprzątał apartament. Na ziemi nic ważnego oprócz, niektórych osób nam nie zostało. Potrzebny jest nam właśnie Michael do szczęścia. I teraz w tym momencie zadaje sobie pytanie, gdzie wtedy był Bóg? Kiedy Michael umierał- Bóg był na wakacjach, czy przepraszam co wziął chorobowe? Umierał w bólu i cierpieniu na oczach swoich dzieci. Dlaczego Bóg mu tego nie oszczędził? Kazał mu umierać chociaż nic nigdy w życiu nie złego nie zrobił. Gdzie tu sprawiedliwość? Mordercy, zabójcy, złodzieje żyją, a dobrzy ludzie umierają. Świat stracił geniusza, mistrza, legendę, anioła, tancerza, piosenkarza, ale przede wszystkim wspaniałego człowieka, który już tak szybko się nie zdarzy. Dzisiaj są osoby, którym wydaje się, że umieją śpiewa (czytaj Justin Bieber) , ponieważ nikt im nie pokaże, że śpiew to nie jest zwykłe poruszanie ustami do rytmu, ale to jest włożenie całego siebie do jednej niby prostej czynności. Nie dawno znalazłam takie zdjęcie z podpisem ,,Zawsze w moim sercu" na stronie ,,Kozaczek". Pod tym wpisem było dużo komentarzy, które nadal się pojawiają. A oto kilka z nich:
-dlaczego Ciebie nie ma nawet nie zdążyłam się tobą nacieszyć, a Ty już odszedłeś,
-pomyśleć, że zwyczajnie nie mogłeś zasnąć i nie zwyczajnie umarłeś,
-rok temu o tej godzinie żyłeś, a dzisiaj Ciebie nie ma.
Dzisiaj jednak miałam lekcje na polskim o dawnych wierzeniach w śmierć, na której opowiadali nam, że powinniśmy doceniać życie i nie płakać, a moja pierwsza myśl była taka, że Michael na pewno nie chce żebyśmy płakali, on otarł by delikatnym dotykiem dłoni nasze łzy z policzka, przytulił mocno i powiedział ,,Kocham Cię, nie smuć się". Jednak nie jest tak prosto nie płakać po takiej stracie osoby, która była, jest i będzie dla nas bardzo ważna. To nie prawda, że ból po utracie bliskiej osoby kiedyś znika, ponieważ minęło już 6 lat, a ja ciągle ubolewam nad tym, że zginął mój brat, drugi ojciec, wujek, przyjaciel, któremu zawsze mogę się zwierzyć. Wstaje jednak zawsze z myślą, że komuś na mnie zależy i, że ktoś zawsze będzie mnie kochał (czy będę czarna czy biała). Gdybym tylko mogła zrobić coś, aby Michael żył to zrobiła bym to jak najszybciej. Czasami żałujemy jakiegoś czynu, bądź czujemy się bezsilni w jakimś temacie. Ja również tak mam, czyje bezsilność bo wiem, że coś mogłam zrobić, a jak nie ja to wystarczy, że ktoś wypuścił by Michaela później z prób do koncertów ,,This is it". W każdym razie pragnę tylko oddać hołd Michaelowi Jacksonowi, którego kocham i szanuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz